Od kilku lat obwiązuje w Polsce obowiązek jeżdżenia na włączonych światłach bez względu na porę dnia, czy porę roku, jednym słowem non-stop. Ale już takowy obowiązek nie jest nałożony na rowerzystów czy pieszych idących poboczem. I tu pojawia się problem, ponieważ oko zaczyna reagować tylko i wyłączenie na światło, przez co rowerzyści, piesi czy samochody, których kierowcy nie włączyli światła stają się dla nas niewidoczni. Nieświadomie zwracamy uwagę tylko na uczestników ruchu, którzy się „świecą”. O skutkach takiej sytuacji nie muszę chyba nikogo uświadamiać. Pojawia się więc pytanie: czy jeżdżenie w piękny letni dzień z włączonymi światłami nie jest większym zagrożeniem, aniżeli jazda z wyłączonymi światłami…?